Bohater z Kaszub - pogromca Luftwaffe major Józef Jeka

3
Bohater z Kaszub - pogromca Luftwaffe major Józef Jeka

Bohater z Kaszub

Pogromca Luftwaffe major Józef Jeka

 

Często narzekamy na brak autorytetów. Szukając osób, które mogłyby być autorytetami, zazwyczaj sięgamy do zamierzchłej przeszłości, nie pamiętając o wspaniałych przykładach z kaszubskiej ziemi, o ludziach żyjących niedawno, bo w XX wieku. Taką ważną postacią jest niewątpliwie legenda polskiego lotnictwa wojskowego – major Józef Jeka, Kaszuba pochodzący z miejscowości Tupadły. Blisko dziesięć lat temu zaciekawił mnie tą niezwykłą postacią ppłk Andrzej Franciszek Kuchnowski. Artykuł o dzielnym pilocie z Kaszub był prezentowany w 2011 roku w "Pomeranii". Kilka lat później znajomy reżyser filmów dokumentalnych namawiał mnie na nakręcenie materiału o majorze Jece. Niestety do wieczności odszedł nagle ppłk Andrzej Franciszek Kuchnowski, który był dla mnie głównym informatorem w tej kwestii oraz osobą szczerze zaangażowaną w pielęgnowanie pamięci o majorze Jece. Filmu nie będzie, ale przypominam tę niezwykłą historię na naszym blogu.

 

Kaszuba z Nordy

Józef Jeka urodził się 6 kwietnia 1917 roku w Tupadłach (dziś to dzielnica Władysławowa) w rodzinie Antoniego i Agaty z domu Muddlaff. Jekowie od pokoleń pielęgnowali tradycje patriotyczne. Antoni Jeka, ojciec Józefa, był w latach 1918–1920 działaczem Zachodniej Straży Obywatelskiej w powiecie morskim, a podczas II wojny światowej członkiem Organizacji Wojskowej Pomorza. Dwaj bracia Józefa, Alfons i Stanisław, należeli do TOW Gryf Pomorski. Józef Jeka po ukończeniu szkoły powszechnej w Wejherowie wstąpił do tamtejszego Państwowego Gimnazjum im. Króla Jana Sobieskiego. Edukację przerwał po ukończeniu siedmiu klas.

 

W Wojsku Polskim

Kiedy skończył 20 lat, wstąpił do Wojska Polskiego. 1 września 1937 roku rozpoczął służbę w 4. Pułku Lotniczym w Toruniu. W roku 1938 skierowano go do Wyższej Szkoły Pilotażu w Grudziądzu na kurs dla pilotów myśliwców. Po jego ukończeniu młody żołnierz trafił do 141. Eskadry Myśliwskiej w toruńskim pułku. Na kilka miesięcy przed wybuchem wojny zaczął naukę w szkole podoficerskiej przy eskadrze szkolnej 4. Pułku Lotniczego, skąd po trzech miesiącach powrócił w stopniu kaprala. Niewiele wiadomo o losach bojowych Jeki podczas kampanii wrześniowej. Zachowały się jedynie strzępy informacji na ten temat. Jest pewne, że Jeka brał udział w kilku potyczkach powietrznych z Niemcami, jednak nie zestrzelił żadnego samolotu.

 

Pilot RAF-u

Po napaści Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 roku większość polskich lotników wojskowych ewakuowano do krajów ościennych. Józef Jeka przekroczył granicę z Rumunią 18 września i został tam internowany w jednym z obozów. Następnie przez Jugosławię i Grecję trafił do Marsylii we Francji. Tam skierowano go do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyonie. W czasie pobytu w tym ośrodku nie odbywał lotów. Można przypuszczać, że ten fakt skłonił go do wyjazdu do Wielkiej Brytanii, gdzie formował się polski kontyngent.

23 lutego zameldował się w bazie RAF Eastchurch na Isle of Sheppey (wyspie położonej kilkadziesiąt kilometrów od Londynu, w hrabstwie Kent). Początek służby w Wielkiej Brytanii upłynął mu na nauce języka angielskiego, poznawaniu tamtejszych przepisów oraz zdobywaniu teoretycznych wiadomości z teorii lotu.

2 września został przydzielony do 238. Dywizjonu Myśliwskiego, służył na sławnych myśliwcach typu Hurricane. Już dwa tygodnie później zanotował pierwszy sukces bojowy, zestrzeliwując niemieckiego messerschmitta. Później przyszedł czas na kolejne trafienia. Po pięciu z nich zgodnie z tradycją Józef Jeka otrzymał prestiżowy tytuł Asa myśliwskiego.

Kolejnym przydziałem Jeki był 306. Dywizjon Myśliwski, tzw. toruński, w którym spotkał wielu kolegów z czasów służby w Polsce. Po jakimś czasie zaczął służyć na bardziej nowoczesnych samolotach typu Spitfire.

W czasie II wojny zestrzelił łącznie osiem niemieckich samolotów, uszkodził trzy dalsze oraz jedną latającą bombę V1. Sam również kulom się nie kłaniał. Dwukrotnie został zestrzelony. Raz ratował się, skacząc na spadochronie, za drugim razem lądował na terytorium Rzeszy i przez parę miesięcy unikał niewoli. Przeżył także poważny wypadek lotniczy i kilka przymusowych lądowań.

 

Awans za waleczność

Jeka, odnosząc swe największe sukcesy, był podoficerem. Nie miał wówczas matury, która stanowiła przepustkę do stopni oficerskich, ani nie ukończył szkoły podchorążych. Jednak w czasie II wojny światowej w polskim lotnictwie istniał zwyczaj awansowania na stopnie oficerskie tych podoficerów, którzy cechowali się wybitnym duchem walki i nieprzeciętnymi umiejętnościami bojowymi. Takie promocje były ogłaszane rozkazem Naczelnego Wodza. Jeka doczekał się takiego awansu na stopień podporucznika 1 listopada 1941 roku. Już jako podporucznik został instruktorem młodych pilotów, którzy mieli latać na myśliwcach typu Spitfire. Ten czas bohaterski pilot wykorzystał na uzupełnienie swego wykształcenia. W 1942 roku zdał eksternistycznie egzamin dojrzałości. Na krótki okres powrócił do swego dawnego 306. Dywizjonu. W końcu 1942 roku skierowano go do bazy RAF Cosford z przydziałem do szkoły oficerskiej. 11 marca 1943 roku Józef Jeka jako As myśliwski i weteran bitwy o Anglię został zaproszony przed mikrofon, by wygłosił przemówienie w czasie londyńskiego tygodnia „Skrzydła dla zwycięstwa”. Jego słuchaczami byli Brytyjczycy licznie zgromadzeni na jednym z centralnych placów Londynu – Trafalgar Square.

 

Józef Jeka dowódcą polskich dywizjonów

24 maja 1943 roku pilot został przeniesiony do 308. Dywizjonu Myśliwskiego, zwanego krakowskim. Trzy miesiące później mianowano go dowódcą eskadry B w 316. Dywizjonie Lotniczym (warszawskim). Tę funkcję pełnił później w 308. i 306. Dywizjonie Lotniczym. Po pewnym czasie objął dowództwo 306. Dywizjonu. Stał się tym samym jednym z zaledwie czterech podoficerów, którzy w czasie wojny awansowali na stopień oficerski i zostali dowódcami dywizjonów Polskich Sił Powietrznych. Jeka służył w lotnictwie aż do rozwiązania polskich dywizjonów w Wielkiej Brytanii. W 1947 roku wstąpił do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, którego zadaniem było przygotowanie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych do cywilnego życia na emigracji. Służbę w Polskich Siłach Zbrojnych zakończył w randze kapitana.

W czasie służby został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, czterokrotnie Medalem Lotniczym, Polową Odznaką Pilota oraz dwukrotnie Odznaką Honorową za Rany i Kontuzje, a także brytyjskim Distinguished Flying Medal i medalami pamiątkowymi, m.in. Caterpillar Club zwaną potocznie odznaką gąsieniczki, nadawaną lotnikom, którzy uratowali życie, skacząc na spadochronie.

Niewielka część kadry 306 Dywizjonu Myśliwskiego wraz z jego dowódcą Józefem Jeką (w górnym rzędzie, pośrodku).

Piloci z 306. Dywizjonu Lotniczego. W środku dolnego rzędu – jego dowódca Józef Jeka.

Józef Jeka (pośrodku) z kolegami – pilotami w Wielkiej Brytanii w 1946 roku.

 

Tajne misje

Służba pilota Jeki nie kończy się po rozformowaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W 1949 roku odchodzi z RAF-u. Jako zdeklarowany antykomunista zostaje zwerbowany w szeregi CIA. Prawdopodobnie to właśnie on miał się przedostać do ZSRR i wykraść radziecki odrzutowiec MIG-15. Jednak do realizacji tej misji nie doszło, ponieważ okazała się niepotrzebna – radziecki myśliwiec, będący na wyposażeniu Ludowego Wojska Polskiego trafił na duński Bornholm w 1953 roku dzięki porucznikowi Franciszkowi Jareckiemu, polskiemu pilotowi, który tym samolotem uciekł z Polski na Zachód. Duńczycy przekazali myśliwiec w ręce amerykańskich specjalistów. Po gruntownym przebadaniu samolot odesłano statkiem do Polski.

Józef Jeka był także szkolony na słynnych amerykańskich samolotach rozpoznawczych U-2. W latach pięćdziesiątych, już jako major, Jeka brał udział w walkach w Indonezji. Zginął 13 kwietnia 1958 roku w czasie jednej z misji. Podczas startu jeden z silników jego samolotu wyłączył się, a drugi uległ samozapłonowi. Samolot spadł z wysokości kilkuset metrów, a cała jego załoga zginęła.

Józef Jeka został pochowany na cmentarzu wojennym polskich lotników w miejscowości Newark-on-Trent w Wielkiej Brytanii, obok swoich kolegów z Polski – towarzyszy broni z czasów II wojny światowej. Na tym cmentarzu znajdują się groby polskich prezydentów na uchodźctwie i gen. Władysława Sikorskiego.

Grób Józefa Jeki na cmentarzu brytyjskim.

 

Walizka z pamiątkami po bohaterze na aukcji

Po śmierci majora Jeki większość jego dokumentów, odznaczeń i medali została włożona przez rodzinę do walizki, która przez kilkadziesiąt lat leżała na strychu. Parę lat temu walizkę otworzyła córka pilota, która wystawiła pamiątki po Józefie Jece na aukcji w domu aukcyjnym Stevena Bosleya w Marlow (hrabstwo Buckinghamshire). Całość kolekcji sprzedano za sumę 31 tysięcy funtów.

Bohater z Kaszub Józef Jeka w 1945 roku w Wielkiej Brytanii.

 

Pamięć o pilocie

Postać bohaterskiego majora Jeki, mimo jego ogromnych zasług, niestety nie jest powszechnie znana. Od kilku stara się pielęgnować ją Zrzeszenie Byłych Żołnierzy I i II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i Ich Rodzin im. gen. Kazimierza Glabisza oraz mieszkańcy rodzinnej miejscowości pilota – Tupadły. Dzięki tym staraniom 16 kwietnia 2011 roku jednej z ulic Tupadłach zostało nadane imię Józefa Jeki. Na dawnym budynku szkoły, do której kiedyś uczęszczał, została wmurowana pamiątkowa tablica.

 

Andrzej Busler

 

Projekt tablicy, upamiętniającej majora Jekę.

Autor artykułu dziękuje prezesowi Zrzeszenia Byłych Żołnierzy I i II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i Ich Rodzin, ppłk Andrzejowi Franciszkowi Kuchnowskiemu, za udostępnienie materiałów i cenne wskazówki. Zdjęcia prezentowane w artykule pochodzą z Archiwum Dywizjonu Myśliwskiego 306.

Komentarze do wpisu (3)

6 maja 2018

Andrzeju, gratuluję artykułu! Nie wiem, co lepsze, blog, czy nasz DB?! Gdybyś mi nie dał znać, nie dotarłabym do niego. Uważam, że powinieneś opublikować go gdzieś jeszcze.Podobnie jak w moim artykule, także i u Ciebie są drobiazgi, np. na projekcie tablicy 2x brak ś.Czy to jeszcze jest do poprawy? Wanda

6 maja 2018

Tablica wisi od 7 lat w Tupadłach. Nie uczestniczyłem w jej powstaniu. Z ciekawości zobaczę przy okazji, czy na wersji ostatecznej jest poprawnie. Pozdrawiam

2 maja 2022

Dobry życiorys. I cała prawda kiedys podobny artykuł pojawił się na Facebooku jednak moje komentarze zostały usunięte. Nikt nie wierzy w to że jestem wnuczką Józefa siostry a starczy się spytać by dowiedzieć się prawdy. Jego siostra miala na imię Adelaida. Do końca swojego życia mieszkała w Pucku.

Submit
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium