Agnieszka Hebel (1927‒2010)
Kaszubskie losy
Blisko dwie dekady temu poznałem Agnieszkę Hebel (1927‒2010). Wówczas była już starszą, ale wciąż energiczną osobą. Podczas wielu naszych spotkań przywoływała tematy związane z Kaszubami, wiedząc że znalazła w tej kwestii bratnią duszę. Po tych rozmowach, brała ode mnie garść kaszubskiego pisma „Gdinskô Klëka” i szła dalej, najczęściej na mszę św. w kościele Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Śródmieściu Gdyni. Odchodząc dodawała – Kaszubi muszą trzymać się zawsze razem! Podczas jednego z kolejnych spotkań opowiedziała mi swoją wojenną historię. Zdecydowałem się spisać tę relację i opublikować w 2006 roku w piśmie „Naji Gòchë”. Pani Agnieszka odeszła do wieczności w 2010 roku i spoczęła na Cmentarzu Witomińskim w swej ukochanej Gdyni. Bardzo często, odwiedzając tę nekropolię, mijam jej grób i przywołuję wspomnienia związane z jednym z pierwszych moich artykułów i jego bohaterką. Dziś, po przeszło piętnastu latach powracam do jej opowieści.
Historie wielu kaszubskich rodzin z okresu międzywojennego oraz II wojny światowej są mocno skomplikowane i wielokrotnie niezrozumiałe dla nas żyjących w teraźniejszych czasach, a także w innych regionach Polski. Opowieści z tamtych lat są nacechowane tragicznymi przeżyciami, ale także dużą radością życia i niezwykłymi relacjami. Czytając tego typu historie zastanawiamy się czy faktycznie mogły się wydarzyć? Potwierdza się teza, że to właśnie nasze życie pisze najciekawsze scenariusze. Takie są właśnie wspomnienia Agnieszki Hebel z domu Szadach – Kaszubki z Nordy. Będąc dzieckiem przybyła w latach dwudziestych ubiegłego wieku do powstającego miasta Gdyni z położonego nieopodal Pucka – Smolna. Opowieść, która zostanie poniżej przedstawiona dotyczy członków jej rodziny, natomiast Agnieszka Hebel łączy wszystkie poszczególne wątki. Akcja toczy się w różnych częściach Kaszub: na północy regionu ‒ w Gdyni, w jego środkowej części – w Pierszczewie i Sikorzynie, a także na południu ‒ w Borach Tucholskich.
Przed wojną
Historię rozpoczynamy w ostatnich latach okresu międzywojennego. Tak jak wspomniałem wcześniej, Agnieszka Hebel przybyła do Gdyni wraz z rodzicami i dwoma siostrami w 1928 roku. W 1935 roku umarł jej ojciec– Józef Szadach, pracujący od 1920 roku przy budowie Gdyni, osierocając trójkę dzieci. Został pochowany na nowopowstałym Cmentarzu Witomińskim. Od tego momentu zaczął się ciężki okres dla osieroconej rodziny. Ówczesna Gdynia to miasto kontrastów, gdzie bieda mieszała się z bogactwem. Tysiące ludzi pozostawały bez pracy zamieszkując prowizoryczne domostwa w dzielnicach biedy. Bezrobotna była także matka Agnieszki. Niewielka rodzina przeżywała dzięki kartkom żywnościowym przydzielanym przez pomoc społeczną. Ten rodzaj wsparcia trzeba było odpracowywać zimą, odśnieżając ulice miasta. Po długich staraniach, samotna matka z trójką córek, znalazła słabo płatną i niewdzięczną pracę, polegającą na zbieraniu należności za wodę od mieszkańców gdyńskiej dzielnicy Grabówek. Mimo ciężkich warunków, Agnieszka Hebel wspominała ten czas dobrze. W jej opowieściach, szczególne miejsce zajmowało młode, rodzące się miasto oraz nowopowstające ulice i domy. Wspominała, że będąc uczennicą często zdarzały się jej wędrówki po zajęciach, podczas których obserwowała wraz z koleżankami powstawanie nowych zabudowań na Skwerze Kościuszki. W sporej przenośni można powiedzieć, że nasza bohaterka rosła wraz z młodym miastem Gdynia. W 1937 roku jej matka ponownie wstąpiła w związek małżeński z pochodzącym z pobliskiego Dębogórza ‒ Józefem Lassinem, będącym z zawodu krawcem
Ulica Starowiejska w Gdyni w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Trzeci z prawej ojciec Pani Agnieszki – Józef Szadach. Archiwum Agnieszki Hebel
Pani Agnieszka (siedząca dziewczynka z prawej) ze swą rodziną. Archiwum Agnieszki Hebel
Ćwiczenia przysposobienia obronnego w gdyńskich lasach (Gdynia–Grabówek). W dolnym rzędzie z prawej (w kapeluszu) siedzi Pani Agnieszka. Archiwum Agnieszki Hebel
Gdynia 1937 rok. Zakład krawiecki przy ul. Morskiej. Drugi z lewej Józef Lassin. Archiwum Agnieszki Hebel
Podczas wojny
Spokojne rodzinne życie zostało przerwane przez wybuch II wojny światowej. Ojczym naszej bohaterki walczył w 1939 roku broniąc miasta Gdyni. Dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego i sporemu szczęściu uniknął w późniejszym czasie niemieckiego stalagu. Po powrocie do domu znalazł pracę w swoim zawodzie krawieckim przy Adolf Hitler Strasse 84 (dzisiejsza ulica Świętojańska). Józef Lassin zajmował się szyciem mundurów dla niemieckiej policji. Od 1941 roku, we wspomnianym zakładzie krawieckim znalazła zatrudnienie także młoda Agnieszka. Oboje brali udział w potajemnym szyciu części umundurowania dla partyzantów TOW Gryf Pomorski. Wykorzystywali do tego zrzynki, farbowane na ciemny kolor przez matkę Agnieszki. Systematycznie ‒ w co drugą sobotę ‒ nasza bohaterka, mająca wówczas piętnaście lat, udawała się wraz ze swą siostrą Wandą do Sikorzyna (pow. kartuski), wioząc w koszach piknikowych części umundurowania dla oddziału Gryfa Pomorskiego. Młode dziewczyny nie wzbudzały większych podejrzeń u okupantów niemieckich.
Gdynia 1940 rok. Rodzina Pani Agnieszki (pierwsza z prawej) na tle swego domu (ul. Dreszera 27b). Archiwum Agnieszki Hebel
Zakład krawiecki w czasie okupacji przy Adolf Hitler Strasse 84 (obecnie Świętojańska 84). Archiwum Agnieszki Hebel
W tym miejscu należałoby wspomnieć o kolejnym bohaterze naszej historii ‒ Władysławie Bronku, będącym wujem Agnieszki Hebel, który mieszkał w Pierszczewie, nieopodal Gołubia Kaszubskiego (pow. kartuski), gdzie od lat prowadził sklep spożywczo-kolonialny. W 1940 roku, w momencie kiedy rozpoczęto wyłapywanie mężczyzn do pracy przy budowie niemieckich umocnień militarnych, zdezerterował i przyłączył się do partyzantów prawdopodobnie w Borach Tucholskich. Jego sklep został zamknięty przez Niemców, natomiast żona wraz z dziećmi rozpoczęła przymusową pracę u niemieckich gospodarzy. Taka była wersja znana większości osób. Po latach, Agnieszka Hebel dowiedziała się, że wuj ukrył się w Sikorzynie u swego szwagra Franciszka Heffty (łącznika oddziału Gryfa Pomorskiego). Władysław Bronk zmienił także swój wygląd. W czasie wizyty na Wielkanoc (prawdopodobnie w 1943 roku) u rodziny w Sikorzynie, Agnieszka Hebel zauważyła siedzącego przed domem starszego, brodatego żebraka, który na jej widok dość szybko oddalił się. Po latach, okazało się że był to ukrywający się wuj Władysław Bronk. Dla młodej Agnieszki był to dodatkowo szczęśliwy dzień. Od pewnego czasu była pracownikiem lotniska w Rumi – Zagórzu. W dniu jej wyjazdu do Sikorzyna, rumskie lotnisko zostało zbombardowane przez aliantów. Zginęło wiele osób, a naszej bohaterce, dzięki wyjazdowi udało się przeżyć. Szczęcie opuściło jej rodzinę niebawem. W 1944 roku, w czasie nocy z 4 na 5 marca opisywani wcześniej wuj Franciszek Heffta oraz ojczym Józef Lassin udali się w podróż wozem konnym z Sikorzyna w kierunku Borów Tucholskich. Wpadli w zasadzkę, z której udało im się wymknąć w ciemnościach. Niestety Niemcy trafili na trop wuja Heffta. Konsekwencją tej wpadki było wywiezienie całej rodziny oraz wielu mieszkańców wsi do obozu w Potulicach, gdzie przebywali do wyzwolenia. Franciszek Heffta wraz z innymi dziewięcioma osobami został rozstrzelany. Po wojnie jego ciało ekshumowano i przeniesiono do wspólnej mogiły na cmentarzu w Szymbarku. Zbiegły z obławy Józef Lassin został ciężko ranny w 1945 roku w marcu w Gdyni podczas ostrzału wojsk radzieckich. Początkowo przebywał w szpitalu (obecny gmach Uniwersytetu Morskiego przy ul. Morskiej w Gdyni), a następnie przeniesiono go do Szpitala Miejskiego w Gdyni, gdzie zmarł 3 czerwca 1945 roku. Pochowany został na gdyńskim cmentarzu w dzielnicy Leszczynki. Szczęśliwie i bez szwanku z wojennych opałów wyszedł Władysław Bronk. Po wojnie osiedlił się na ziemiach odzyskanych. Na skutek represji ówczesnej władzy ludowej w stosunku do członków TOW Gryf Pomorski bardzo niechętnie powracał do tych wspomnień, nawet w rodzinnym kręgu. Z pewnością wiele tajemnic pozostawił tylko dla siebie. Zmarł w 1995 roku. Spoczął w swych rodzinnych stronach w Gołubiu Kaszubskim.
Franciszek Heffta z małżonką. Archiwum Agnieszki Hebel
Sikorzyno. Drugi z prawej Franciszek Heffta z rodziną. Archiwum Agnieszki Hebel
Rumia – lotnisko. Na pierwszym planie bohaterka artykułu. Archiwum Agnieszki Hebel
Po wojnie, nasza bohaterka pracowała przy odgruzowywaniu i odbudowie Gdyni. W 1947 roku wyszła za mąż za Pawła Hebla. Wychowała trójkę dzieci – dwóch synów i jedną córkę. Swe życie zawodowe związała ze Stocznią im. Komuny Paryskiej, w której pracowała do przejścia na emeryturę tj. 1982 roku. Jej mąż zmarł w 1985 roku. Jego żona odeszła do wieczności ćwierć wieku później ‒ w 2010 roku.
Andrzej Busler
Pani Agnieszka Hebel (1927‒2010) - bohaterka jednego z moich pierwszych artykułów ze swym bratem. Archiwum Agnieszki Hebel