Gdyńskim szlakiem
Kapliczka św. Rocha na Oksywiu
Od przeszło wieku w oksywski krajobraz wpisuje się kapliczka św. Rocha usytuowana u zbiegu ulic: Płk. Dąbka i Bosmańskiej. Charakterystyczne miejsce nazywane jest ze względu na swój kształt trójkątem św. Rocha. Nie są znane dokładne okoliczności i rok, w którym oksywianie wznieśli kapliczkę. Śledząc dawne mapy i przewodniki można wysnuć tezę, że działo się to na przełomie XIX i XX wieku. Nie znajdujemy jej na planach z czasów I wojny światowej, natomiast jest już uwidoczniona na mapach po 1920 roku. Czy to przypadek? Epidemia cholery mocno dotykała Kaszub w drugiej połowie XIX wieku, natomiast czas I wojny światowej to okres epidemii grypy – hiszpanki, która na Kaszubach nie była mocno dotkliwa. Z pewnością bardziej prawdopodobna jest hipoteza związana z pojawieniem się św. Rocha – patrona chroniącego przed zarazą ‒ w związku z kolejną falą epidemii cholery, która w drugiej połowie XIX w. dotykała okoliczne wsie. Świadczą o tym pozostałości dawnych cmentarzy cholerycznych i krzyży zlokalizowane na obecnym obszarze Gdyni. Ślad dawnej kapliczki odnajdziemy w Przewodniku po polskim wybrzeżu autorstwa Józefa Staśki z 1924 roku: Przy wyjściu ze wsi na drogę do Obłuża figura wśród dwóch rozłożystych „olbrzymich lip”. W relacjach dawnych oksywian ówczesna kapliczka była murowana i pomalowana na biało. Figura św. Rocha stała w tym miejscu do 1 listopada 1939 roku, a następnie została rozebrana przez niemieckich okupantów. Gdzie była przechowywana figura – nie wiadomo. Po zakończeniu wojny, mieszkaniec Oksywia ‒ Leon Licznerski ‒ doprowadził do odtworzenia kapliczki. Krótko po tym została ona uszkodzona przez samochód ciężarowy i wymagała naprawy. W 1995 roku ówczesny proboszcz parafii ks. Tadeusz Kosecki rozpoczął starania zmierzające do renowacji i przeniesienia kapliczki w okolice pobliskiego skweru. Wówczas powstał okazały projekt, który nie został zrealizowany ze względu na brak zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Ks. Tadeusz Kosecki doprowadził jednak w 2009 roku do gruntownej renowacji rzeźby św. Rocha, która od tego czasu znajduje się w pobliskim kościele pw. Św. Michała Archanioła. Starannych i mocno zaawansowanych prac renowacyjnych podjęła się Pracownia Konserwacji Dzieł Sztuki M.M. Sieńkowscy. Podczas wielu zabiegów okazało się, że figura była już wcześniej dwukrotnie poddawana renowacji. Stwierdzono, że za pierwszym razem zasadniczo powtórzono kolorystykę oryginalną i wykonano nowe złocenia. Druga renowacja znacząco zmieniła kolorystykę rzeźby. W jakich działo się to latach – niestety nie wiemy, nie zachowały się żadne źródła nawiązujące do tych czynności. Podczas prac w 2009 r. odnowione zostały także pozostałe elementy kapliczki. Prace wykonała firma: Usługi Ogólnobudowlane i Transportowe Mirosława Dalecka. W ich ramach oczyszczono zewnętrzną elewację, uzupełniono ubytki, wymieniono i powiększono okienko, a także więźbę dachową, dokonano izolacji, a elewację wykonano z klinkieru. We wnętrzu kapliczki spoczęła replika historycznej figury z napisem: Święty Rochu, módl się za nami.
Rzeźba św. Rocha. Stan po konserwacji. Fot. Pracownia Konserwacji Dzieł Sztuki M.M. Sieńkowscy
Fragment oksywskiej rzeźby św. Rocha. Fot. Pracownia Konserwacji Dzieł Sztuki M.M. Sieńkowscy
Patron chroniący przed zarazą na dobre związał się z Oksywiem, ale co ciekawe trudno znaleźć obecnie relacje, nawet wśród najstarszych mieszkańców tego miejsca, świadczące o kulcie św. Rocha. Być może przyczyną jest to, że pobliska parafia ma bardzo silnego i wyrazistego patrona – św. Michała Archanioła. Powodem osłabienia kultu św. Rocha może być także to, że od przeszło wieku zapomnieliśmy o groźnych epidemiach nawiedzających regularnie ludzkość w dawnych czasach. Ostatnią pandemią, którą pamiętali nasi pradziadkowie, była słynna hiszpanka, która pochłonęła miliony istnień w całej Europie, z Kaszubami obchodząc się dość łagodnie. Ten stan zmienił się w 2020 roku, kiedy ludzkość zaczęła się mierzyć z pandemią Covid-19, gdzie śmiertelność była znacząco mniejsza w porównaniu do dawnych zaraz. Za sprawą „covidowych” czasów do świadomości ludzkiej zaczęli powracać święci patroni chroniący przed zarazą – w szczególności św. Roch i św. Rozalia. Z pewnością w tym czasie wzrosło zainteresowanie życiorysami tych świętych.
W najbliższych latach miejsce, w którym usytuowana jest kapliczka św. Rocha, znacząco zmieni swój wygląd. Miasto Gdynia zaplanowało modernizację tego skrzyżowania. W miejscu tym zaplanowano rondo. Za jakiś czas określenie: trójkąt św. Rocha będą pamiętali już nieliczni pasjonaci historii.
Andrzej Busler
Żywot św. Rocha
Urodził się w 1295 roku w Montpellier na południu Francji w bogatej rodzinie, która długo wyczekiwała swego potomka. Na lewej piersi miał czerwone znamię w kształcie krzyża, co uznano za znak dany od Boga. Roch otrzymał staranne wykształcenie, w wieku 12 lat stracił ojca, który na łożu śmierci przekazał mu, aby miał zawsze przed oczami Boga i mimo tego, że odziedziczy duży majątek, skupiał się w swym życiu na pomocy ubogim. Kilka lat później zmarła matka Rocha. Po jej śmierci rozdał swój majątek bliźnim, a następnie wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu. Kiedy był w okolicy Florencji zaskoczyła go epidemia, która objęła niebawem całą Italię. Zatrzymał się w miasteczku Acquapendente, ogarniętym wówczas pandemiczną paniką. W tym miejscu został na dłużej pomagając chorym w szpitalu i modląc się za nich. Legendy wspominają, że dzięki tym modlitwom ciężko chorzy odzyskiwali zdrowie. Działo się to po nakreśleniu przez Rocha znaku krzyża na czołach chorych bliźnich. Za każdym razem prosił uzdrowionych, aby nie dziękowali jemu, lecz Bogu, bo to on jest sprawcą cudu. Mimo tego, sława skromnego Rocha szybko rozeszła się po okolicy, co doprowadziło do jego ucieczki, podczas której ostatecznie trafił do Rzymu, a później do Piacenzy, gdzie sam ciężko zachorował. Żeby nie być ciężarem dla innych, udał się w samotności do lasu, powierzając się opiece Boga. Po wypiciu wody z leśnego źródła zaczął stopniowo wracać do zdrowia. Podczas choroby, jedzenie przynosił mu pies, który codziennie porywał pożywienie ze stołu swego bogatego pana – szlachcica Gotarda, który po jakimś czasie trafił do chorego Rocha. Ulitował się nad nim i zabrał do swego pałacu. W tym miejscu Roch powrócił do pełni zdrowia, nawracając Gotarda, który rozpoczął żywot pokutnika. Po ustaniu epidemii Roch postanowił powrócić w rodzinne strony. Niestety nie rozpoznano go tam i wtrącono za włóczęgostwo do więzienia. Sędzią był wuj Rocha, który także go nie rozpoznał. W więzieniu spędził pięć lat w ciężkich warunkach, będąc poddawanym torturom. Gdy umierał, przysłano do niego kapłana, który miał udzielić mu sakramentów. Kiedy to miało nastąpić, twarz Rocha rozjaśniała mocnym światłem rozświetlając całą celę. Po tym zajściu ksiądz kazał wypuścić więźnia, Roch jednak tego nie doczekał. Po śmierci na jego piersi zauważono znamię w kształcie krzyża. Dotarło to do jego wuja – sędziego, który zorientował się, kogo skazał na powolną śmierć w więzieniu. Zorganizował Rochowi uroczysty pogrzeb, a legenda samotnego pielgrzyma, pomagającego chorym zaczęła zataczać coraz szersze kręgi przeradzając się w kult. Do Rocha zwracano się szczególnie w czasach epidemii, a do szerzenia jego historii przyczynili się bardzo mocno franciszkanie. Imię Rocha w „Martyrologium Rzymskim” umieścił papież Grzegorz XIII, dokonując w ten sposób kanonizacji. Decyzję tę potwierdził Urban VIII. Św. Rocha wspominamy 16 sierpnia. Na rzeźbach i obrazach jest przedstawiany jako rosły pielgrzym w pątniczym stroju, a jego nieodzownym towarzyszem jest pies.
Kapliczka św. Rocha u zbiegu ulic: Bosmańskiej i Płk. Dąbka. Fot. Andrzej Busler
Część powyższego tekst ukazała się w miesięczniku społeczno-kulturalnym "Pomerania" 7-8/2022.