Rok obrzędowy na Kaszubach
Czas żniw i dożynek
Lato dla większości z nas to czas urlopów i odpoczynku. Dla rolników, to okres najbardziej intensywnej pracy. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat obraz pracy na wsi bardzo się zmienił. Dawne zwyczaje związane z czasem żniw i dożynkami przedstawiam w niewielkim zarysie, licząc że dla czytelników naszego bloga będzie to ciekawa wędrówka w czasie.
Siedmiu Braci Męczenników, pólnica i òprzepôłnica
Większość ludności zajmowała się dawniej rolnictwem, dlatego też do obrzędów związanych z pomyślnością zbiorów, przywiązywano dużą wagę. Do dziś ich warunkiem jest w największym stopniu pogoda. Ważnym dniem przepowiadającym aurę był 10 lipca – Dzień Siedmiu Braci Męczenników. Odzwierciedlenie tego znajdujemy w powiedzeniu: czej na Sétmë Bracy Śpiącëch padô, bãdze padało sétmë nedzél. Bóstwem opiekuńczym upraw polnych była według wierzeń – pólnica – młoda, piękna, naga dziewczyna z wieńcem kwiatów na głowie. Gdy księżyc był w nowiu, pólnica obchodziła lub objeżdżała na koniu okoliczne pola, co gwarantowało dobre plony. Według wierzeń, nie było dobrze ją spotkać. Groziło to nieszczęśliwą miłością. Inną istotą związaną z czasem żniw był przyjazny demon żeński – òprzepôłnica. Wyobrażano ją sobie, jako młodą dziewczynę w bieli z wieńcem dojrzałych, złocistych kłosów na głowie. Ukazywała się żniwiarzom w południe, najczęściej budząc z drzemki i zapraszając do dalszej pracy na polu.
Òprzepôłnica i żniwiarze. Rys. Marian Busler
Żniwa
Rozpoczynano je po 16 lipca czyli święcie Matki Boskiej Szkaplerznej. Na Kaszubach najchętniej w środę lub sobotę – dni, którym patronuje Matka Boża. Wzbraniano się przed zaczęciem tych prac w piątek. Początek żniw miał często rangę symbolu np. w środę koszono i związywano symbolicznie jeden snopek. Najważniejsze było, aby rozpocząć pracę właśnie w tym dniu. Przed jej początkiem, kosiarze brali kąpiel, przywdziewali czystą bieliznę i spotykali się na mszy świętej w intencji dobrych zbiorów. Po nabożeństwie cała grupa śpiewając pieśń: Kto się w opiekę odda Panu swemu, wędrowała na pola, gdzie czyniąc znak krzyża, wypowiadano wspólnie słowa – daj Bòże, żëbë sã dobrze rznãło! Żniwa rozpoczynał gbùr (gospodarz) lub w wyjątkowym przypadku jego nieobecności, żonaty mężczyzna posiadający potomstwo. Pierwsze skoszone kłosy układano w krzyż i rzucano na środek pola jako ofiarę dla demona zbożowego zwanego żëtną babą. Pierwszymi kłosami owijano także pobliskie krzyże przydrożne – Boże Męki. Po tych zabiegach, żniwa można było rozpocząć pełną parą.
Uroczysty charakter miało także ścinanie ostatnich kłosów zboża, z których pleciono tzw. krutkę (rodzaj bukietu z kłosów). Zatwierdzano ją na kosie przédnika (pierwszego kosiarza) i niesiono gospodarzowi do domu. Tam częstowano żniwiarzy piwem. Krutkę wieszano najczęściej nad drzwiami domu gbùra, natomiast ziarna z niej dodawano do następnego siewu.
Òżniwinë
W dniu wiązania ostatniego snopa zboża w większych gospodarstwach urządzano przyjęcia połączone z tańcami. Zwano je różnie w zależności od części Kaszub. Na północy – bãksowinë, w jego środkowej części – òżniwinë oraz w południowej – dożniwk. Żniwiarki plotły żniwny wieniec zwany wińcem lub koruną. Przystrajano go jarzębiną, kwiatami polnymi i kolorowymi wstążkami. Tak przygotowany wieniec niesiono na początku orszaku żniwiarzy, który podążał przed dom gospodarza. Tam wręczano go gburowi. W tym czasie parobcy polewali żniwiarzy wodą. Wierzono, że im więcej wody zostanie wylane, tym lepsze będą plony podczas następnych żniw. Wieniec dożynkowy wieszano w sieni, gdzie pozostawał do następnych żniw.
Inaczej wyglądały òżniwinë na dworach. Tam żniwny wieniec niosły dziedzicowi dziewczęta i parobcy. Następnie udawano się po starégò – kukłę zbożową, którą niesiono na czele orszaku dożynkowego, obchodząc okoliczne zagrody gburskie. Na sam koniec podążano do folwarku na poczęstunek.
Andrzej Busler
Do tradycji kaszubskich dożynek powracali członkowie Tatczëznë w 1990 roku. Archiwum AB
Renata Gleinert
Ciekawy tekst. Pozdrawiam Renata
Jerzy Nacel
Najbardziej pamiętam zwózkę zboża do stodoły. Wóz, drabiniasty zaprzężony był w dwie krowy ( Klukowa Huta- lata 40. 20 wieku). Kiedy wjeżdżał do stodoły ostatni "zaprzęg" ktoś z rodziny oblewał snopy zboża a przy okazji nam chłopcom tam siedzącym też się oberwało. Było dużo śmiechu i radości. Ten tzw. BÃKS, był zwiastunem pomyślności moich dziadków.