Muzeum Zachodniokaszubskie. Szkice do dziejów 1972-2022

Muzeum-Zachodniokaszubskie-Szkice-do-dziejów-1972-2022.jpg
  • nowość
Dostępność: brak towaru
Cena: 65,00 zł 65.00
ilość szt.
dodaj do przechowalni

Opis

Muzeum Zachodniokaszubskie Szkice do dziejów 1972-2022 - książkę rozpoczyna tekst koszalińskiego archeologa, a jednocześnie znawcy przedwojennego muzealnictwa na Pomorzu Zachodnim, Ignacego Skrzypka. Badacz opisuje początki zbierania lokalnych artefaktów w Bytowie. Należy podkreślić, że to pierwszy tak rozległy materiał poświęcony temu tematowi. I. Skrzypek pisze m.in. o trudnościach w znalezieniu informacji o pierwszej placówce muzealnej w Bytowie: „Dopiero jednak spenetrowanie archiwum naukowego działu archeologicznego w Muzeum Narodowym w Szczecinie spowodowało, że natrafiłem w teczce archeologicznej miejscowości „Bytów” na różnorodną korespondencję z lat 1929-1942, chociaż niestety szczątkową, prowadzoną pomiędzy Starostwem Powiatowym w Bytowie i Powiatowym Kuratorem Młodzieży (Kreisjugendpfleger) Walterem Kellerem a Muzeum Prowincjonalnym w Szczecinie, którego adresatem był najczęściej dyrektor dr Otto Kundel lub kustosze: dr Franz Balke i dr Helmuth Bethe. Znalazła się w tych materiałach również ankieta muzealna Heimatmuseum Bütow, która była odpowiedzią na zawarte w niej pytania, opracowane dla wszystkich muzeów regionalnych na Pomorzu w 1932 roku na spotkaniu zespołu roboczego przedstawicieli pomorskich muzeów w Świnoujściu. Ankiety takie miały na celu inwentaryzację dotychczasowego stanu muzealnictwa pomorskiego na potrzeby placówki nadrzędnej, jaką było Provinzialmuseum Pommerscher Altertümer in Stettin. Z wypełnionej i podpisanej 28 listopada 1933 roku przez W. Kellera ankiety dowiadujemy się, że muzeum w Bytowie zostało założone w 1929 roku na Zamku Młodzieży (Jugendburg), którym określano wówczas zamek pokrzyżacki z racji przeznaczenia go na Schronisko Młodzieżowe i do użytku innych organizacji młodzieżowych, i że zajmuje ono parter skrzydła krajoznawczego (Heimatflügel) zbudowanego w 1623 roku. Z tego więc wniosek, że na miejsce lokalizacji muzeum przeznaczono tzw. Dom Wdów pobudowany przez Bogusława XIV dla księżnej Zofii Saskiej, wdowy po księciu Franciszku, wzniesiony przy gotyckim skrzydle krzyżackim z wejściem bocznym od bramy wjazdowej. Od połowy XIX wieku w tym skrzydle, jak i w części dobudowanej do skrzydła książęcego (południowego) mieszczącego kancelarię książęcą, znajdowały się mieszkania dla administracji i więzienie. Zamek jednak za czasów pruskich coraz bardziej popadał w ruinę i były nawet propozycje jego wyburzenia. Dopiero na początku XX wieku zaczęto zabezpieczać dachami istniejące ruiny budynków i przystąpiono powoli do ich odbudowy. Dalsze prace budowlano-rekonstrukcyjne na zamku rozpoczęły się w latach trzydziestych i trwały do 1938 roku, jednak nie zostały zakończone, bo przerwała je II wojna światowa. Skrzydło Wdów było jednak na tyle dobrze zachowane i możliwe do przystosowania na muzeum, że rozpoczęto prace adaptacyjne w tym kierunku. Część pomieszczeń zajmowała jeszcze pralnia i przedszkole, które miałyby być stamtąd z czasem usunięte (...). 

Urzędowa nazwa tej placówki brzmiała Kreisheimatmuseum für den Kreis Bütow (Powiatowe Muzeum Regionalne dla powiatu Bytów). Muzeum czynne było od wtorku do czwartku w godzinach 15-17; za wstęp dorośli płacili 20, a dzieci 10 fenigów. Poza godzinami otwarcia można było zwiedzać muzeum po uprzednim zgłoszeniu się u Powiatowego Kuratora Młodzieży Kellera, który po jakimś czasie dostawał od starosty niewielki dodatek pieniężny za sprawowanie tej funkcji. Był on nie tylko organizatorem tej placówki i jej kierownikiem do 1936 roku, ale także pełnił funkcję, najpewniej społecznie, zastępcy Państwowego Opiekuna Zabytków Archeologicznych (Bodenaltertümer) w powiecie bytowskim. Ponad to był także kierownikiem biblioteki objazdowej i powiatowym fotografem.

Muzeum miało charakter regionalny ze wszystkimi możliwymi do przedstawienia zjawiskami z zakresu przyrody, kultury i historii. Zbiory w tym czasie nie były podzielone na działy, ponieważ nie wszystkie pomieszczenia były do dyspozycji muzeum. Oczekiwano jeszcze na wykupienie dwóch pokoi, które zajmowała Powiatowa Kasa Nadleśnictwa. Jeżeli w przyszłości okazałoby się, że na działalność muzeum będą potrzebne następne pomieszczenia, to zostaną włączone jeszcze trzy pokoje, które zajmowało wówczas przedszkole miejskie (...)”. Niestety, po wojnie bytowskie eksponaty zapakowane w skrzynie trafiły do Szczecina. I jak dotąd do nas nie wróciły.

Bardzo ciekawy jest też kolejny tekst z nowej książki - autorstwa Jana Tyborczyka, który przedstawia początki Muzeum Zachodniokaszubskiego w świetle listów prof. Ryszarda Kukiera. Badacz związany z Toruniem zajmował się także Kaszubami Bytowskimi, którym poświęcił osobną monografię. Angażował się też mocno w powstanie bytowskiej placówki na zamku. W korespondencji pomiędzy J. Tyborczykiem (wówczas kierownikiem wydziału kultury Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Bytowie) a R. Kukierem, z objaśniających jącymi ją komentarzami, znajdujemy wiele ciekawych wątków, podają nazwiska bytowiaków, co pozwala przyjrzeć się nie tylko tworzeniu się muzeum, ale i ówczesnemu miastu. Czytamy m.in. o planowanych poszukiwaniach eksponatów: „Zaraz po przyjeździe zgłosiłem na piśmie akces na ręce Pana Czyża w PDK i oczekuję informacji, by z kolei po uzgodnieniu terminu dać Panu swe dalsze propozycje na „Dni Oświaty Książki i Prasy”. Myśląc o wyborze tych kilku szkół - czy społeczności wiejskich, mam nadzieję, że może jednak zostawić (wyraz przekreślony, wyżej odręczny dopisek: „uwzględnić”) Parchowo (nazwa miejscowości odręcznie podkreślona) - jako większy ośrodek, gdzie w początkach maja zacznę robić dalsze poszukiwania, a ponadto - można(by) by jakieś dwie, trzy mniejsze czy większe szkoły. Dawniej chętnie bywałem w Studzienicach, ale teraz możnaby odmienić na Borzytuchom, Kołczygłowy (nazwy miejscowości odręcznie podkreślone), czy jeszcze tam na wschodzie powiatu, to znaczy w Jamnie, Sylcznie, Jeleńczu - pomyślę nad tym, by dać Panu swe propozycje w następnym liście.

Przed dwoma dniami nadszedł wprost na moje ręce list od rzeźbiarza Pana Władysława Licy z Wdzydz Tucholskich z powatu chojnickiego, skąd mamy przejąć zamówione rzeźby w drewnie. Już zawczasu bardzo Pana proszę o zarezerwowanie jednego dnia, (skreślone: „w tych właśnie dniach naszego wspólnego pobytu na badaniach”) i środka lokomocji, tak byśmy mogli pojechać do tych Wdzydz. Na razie oczekuję jeszcze wiadomości w sprawie dojazdu, bowiem do tej wsi z dojazdem było zawsze źle, i pytam (dopisek odręczny: „w liście”) o możliwość dopłynięcia przez Jezioro Wdzydzkie z Wdzydz Kiszewskich, dokąd już jest bity trakt od strony Piechowic. Nie wiem, czy Pan zna te kątki, ale to inny, dawny świat „zabity deskami” tak było przynajmniej 10 lat temu gdy tam pieszo zaczynałem swe wędrówki. Myślę, że byłoby najlepiej abym mógł przed wyjazdem do Wdzydz przedstawić rozliczenie z pobranej na zakupy gotówki, a wówczas otrzymałbym następną kwotę, bowiem Pan Ertel nie wydaje powyżej 3 000 zł, zaś na Wdzydze musielibyśmy mieć pięć tysięcy złotych. Stąd pewnie zacznę swoje „wojaże” od Sylczna, Jeleńcza, Gołcewa, Parchowa /tam będzie odczyt/ i tak po drodze od wschodu będę się zbliżał do Bytowa poprzez bednarza w Mokrzynie, gdzie mam zamówiony w renowacji bosy wóz...

Szczęśliwie, w sobotę nad ranem wróciłem do Torunia /niestety PKS. słupski spóźnił się w Chojnicach na toruński/ i odjechałem pociągiem trochę okrężnie przez Piłę, odsypiając zaległości, których tym razem w badaniach nazbierało się wyjątkowo dużo i jakoś nie miałem należytej kondycji do badań - nazbyt wdrożyłem się na tych pustkowiach w Nakli, Sylcznie i Parchowie, a po tym jeszcze z tymi „maratonami” (cudzysłów odręcznie) w okolicach Jasienia, bowiem PKS - niestety tylko na tablicach rejestracyjnych ładnie się zgadzają - a nie w rzeczywistości. Pamiętam, jak w czwartek dobiegłem lasem w Sylcznie do przystanku PKS - na 18-tą, a tu PKS - odszedł już z dziesięć minut temu. Nareszcie w tej Nakli z tym pieskiem, który ugryzł mnie w kostkę i poszarpał spadnie u jednej nogawki u dołu.

Tym niemniej badania były jednakże bardzo owocne i ogromnie cieszę się, iż połowę penetracji mam już za sobą - w każdym razie - zawdzięczam to i Panu /nasz wyjazd do Wdzydz, po bardzo piękne jednak okazy/, i Panu mgrowi Wirkusowi w Parchowie, skąd przez 5 dni robiłem wypady w okoliczne pustkowia i pod jego osobistą opieką w dwa dni co najmniej”.

W wydawnictwie znajdziemy też artykuły dotyczące m.in. powołania muzeum (Janusz Kopydłowski), wieży dawnego kościoła św. Katarzyny (Maciej Kwaśkiewicz), oddziałów terenowych muzeum (Jaromir Szroeder) i in.

Opis książki za: kurierbytowski.com

Dane techniczne

Autor Tomasz Siemiński (red.)
ISBN 978-83-65472-31-1
Liczba stron 407
Język polski
Oprawa twarda
Format 16,5 x 24 cm
Rok wydania 2022

Produkty powiązane

Opinie o produkcie (0)

Submit
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium