Erwin Król (1935‒2020)

0
Erwin Król (1939‒2020)

Przewędrowaliśmy Kaszuby…

Erwin Król (1935‒2020)

We wrześniu br. pożegnałem na witomińskim cmentarzu mojego Wujka – Erwina. Swe korzenie miał na środkowych Kaszubach - pochodził z Chmielna, ale dorosłe życie związał z Gdynią, a konkretnie z dzielnicą Witomino. Będąc nastolatkiem, to właśnie dzięki Niemu poznałem wiele miejsc na Kaszubach. Zbliżyła nas do siebie pasja wędkarska, grzybiarska i miłość do przyrody. Ciężko wymienić mi wszystkie miejsca – piękne kaszubskie jeziora i lasy, które zobaczyłem dzięki Wujkowi Erwinowi. Były ich dziesiątki. W swych myślach przywołuję szczególnie jeziora: Brodno Wielkie, Brodno Małe, Gowidlińskie, Łapalickie i lasy wokół malowniczej miejscowości Swornegacie. Piękno przyrody, wspólne chwile były z pewnością bardzo ważne, ale był jeszcze jeden aspekt. Był to schyłek lat 80. i początek 90. ubiegłego wieku, wówczas były to zupełnie inne Kaszuby – potężne zmiany miały nastąpić w następnych dekadach. Dla mnie, chłopaka urodzonego i wychowanego w dużym mieście było to bardzo ciekawe doświadczenie, często rozmawialiśmy z miejscowymi, lubiłem słuchać tych opowieści, niejednokrotnie w żywym języku kaszubskim. Powoli rozumiałem jak wiele ważnych wartości kryje się w tych stronach i jak ciekawi ludzie tutaj zamieszkują. Miałem poczucie, że świat jest tu prostszy, że wszystko jest bardziej prawdziwe. W dużym stopniu, to dzięki tym wanogom zbliżyłem się do kaszubskiego świata, był to z pewnością ważny wstęp do tego co działo się później w moim życiu.

Nasze wspólne wyjazdy odbywały się zazwyczaj ze znajomymi z WAN-u (Wytwórni Aparatów Natryskowych z Gdyni). W tym przedsiębiorstwie było sporo pasjonatów wędkarstwa i często organizowano wyjazdy autokarowe. Jeździliśmy także prywatnie, najczęściej w trójkę – z Wujkiem Erwinem i jego przyjacielem – nieodżałowanym Panem Olkiem, który jest już także po drugiej stronie. To oni zaszczepili mi miłość do kaszubskiej przyrody. Wujek często powtarzał podczas tych eskapad: najważniejsze jest to, że spędzamy czas razem nad jeziorami i wędrujemy po kaszubskich lasach – jesteśmy razem. Bycie razem, czasem nawet dużo nie rozmawiając, tworząc pewien rodzaj wspólnoty (wiele lat później, podobne odczucia miałem podczas wspólnych wieczorów w czasie spływów kajakowych „Śladami Remusa”, których zakosztowałem dzięki innej ważnej postaci w moim życiu – red. Edmundowi Szczesiakowi). Nad tym wszystkim unosił się duch kaszubskich lasów – tak to odczuwałem. Był w tym jakiś rodzaj pięknej, ale i niezwykle ważnej prostoty. Pamiętam, że gdy mijaliśmy na swej trasie kaszubskie świątynie i przydrożne Bożemęki – Wujek Erwin i Pan Olek zawsze zdejmowali czapki. Ten piękny zwyczaj niestety zanika…

Podczas słów pożegnania w czasie uroczystości pogrzebowych, proboszcz naszej witomińskiej parafii ks. prałat Władysław Pałys wspominał udział Wujka Erwina w budowie kościoła pw. Św. Maksymiliana Kolbe. Pamiętam, że nigdy się tym nie chwalił.

Czas biegnie do przodu, pozostały mi piękne wspomnienia, które przywołuję w pamięci będąc nad kaszubskim jeziorami, pozostały ważne wartości i piękny wędkarski nóż, przekazany mi w darze trzy dekady temu przez Wujka Erwina.

Do ùzdrzeni nad kaszëbsczima jezorama!

 

Andrzej Busler

 

Erwin Król (1935-2020). Fot. Archiwum Rodzinne

W młodości nad kaszubskimi jeziorami. Fot. Archiwum Rodzinne

Takiego zapamiętałem Wujka Erwina z naszych wspólnych wyjazdów. Fot. Archiwum Rodzinne

 

Autor tekstu wspomnieniowego składa podziękowanie Sławomirowi Królowi za udostępnienie zdjęć.

 

 

Komentarze do wpisu (0)

Submit
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium