Król Kaszubów
Wolność ducha, serca i umysłu – rzecz o Ks. Hilarym Jastaku
17 stycznia w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni została odprawiona msza św. intencji Ks. Prałata Hilarego Jastaka w 20. rocznicę Jego śmierci. Poprzedzono ją złożeniem kwiatów pod pomnikiem Króla Kaszubów, który usytuowany jest w pobliżu parafii. W mszy św. uczestniczyło wielu parafian oraz wszystkich tych, którzy z racji wielowymiarowej działalności Ks. Jastaka, mieli z Nim okazję współpracować i budować wspólne kontakty – żołnierzy Armii Krajowej i Szarych Szeregów, członków gdyńskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, gdyńskich zakładów pracy skupionych wokół NSZZ "Solidarność", dawnej Scholi, Fundacji Pomorskiej Inicjatywy Historycznej oraz przedstawicieli władz centralnych i samorządowych. Mszę św. celebrował proboszcz ks. Jacek Bramorski, który w swym kazaniu zawarł pewną syntezę działalności Ks. Jastaka. Po mszy św., w Kaplicy Św. Jana odsłonięto również miejsce pamięci poświęcone Księdzu Prałatowi, a następnie złożono kwiaty i wspólnie modlono się przy znajdującym się na terenie parafii grobie Kapelana.
Cieszy mnie fakt, że podczas tej okrągłej rocznicy było nas tak wielu – w większości gdynian oraz to, że w świątyni, którą budował Ks. Jastak w różnych aspektach, w tym najważniejszym – duchowym, będzie już stałe miejsce, przypominające Jego postać.
Ks. Hilary Jastak – zawsze bardzo mi bliski. Z wielu powodów – z pewnością z racji mojej działalności kaszubskiej, ale także związków z moją rodziną, która zanim zamieszkała w Gdyni, była do 1931 roku związana z Kościerzyną, mając bliskie relacje z rodziną Jastaków. Mój pradziadek Tomasz, podobnie jak ojciec Ks. Jastaka – Jakub (burmistrz Kościerzyny), był urzędnikiem państwowym w tym mieście. W 1931 roku moi przodkowie przenieśli się do Gdyni i tu jesteśmy do dziś w kolejnych pokoleniach. To nasze miejsce na ziemi, jednak w sercach jest także Kościerzyna. Dla mnie, to miasto jest niejako bramą do Kaszub południowych, gdy podążamy w tym kierunku od strony Gdyni. Po II wojnie światowej, te kontakty ponownie odżyły. Ks. Hilary Jastak został proboszczem naszej dawnej, rodzinnej parafii NSPJ w Gdyni. I znów były wspólne spotkania, nie tylko w kościele. Ks. Jastak, pamiętając naszą rodzinę z Kościerzyny darzył ją wielką sympatią. Pamiętam jako dziecko, kolęda przy ul. Antoniego Abrahama w gdyńskim Śródmieściu, zawsze kończyła się u moich dziadków i wtedy przychodził czas wspólnego wspominania, można powiedzieć – sentyment kościerzaków…
Z naszej strony to nie była tylko sympatia, to był szacunek i podziw – Grudzień 70 i Sierpień 80 i to co stało się rok później, to były wydarzenia, które wpisały się w nasz gdyński kod genetyczny, a Ks. Jastak miał w tym ogromny wkład. Tej pierwszej daty nie pamiętam, nie było mnie wówczas na świecie, ale kolejne już tak – z pewnością wszystkiego wówczas nie rozumiałem umysłem kilkulatka. W kolejnych latach Ks. Jastak był dla mnie Kapłanem i Przyjacielem mojej rodziny, który zawsze obdarzał mnie cukierkami. Jego rolę i znaczenie w historii Gdyni, Kaszub i Polski pojąłem właściwie w czasach studenckich, krótko po śmierci Prałata sięgnąłem po książkę Krzysztofa Wójcikiego – Rozmowy z Ks. Hilarym Jastakiem. Te lata, były dla mnie czasem samodzielnych studiów nad kaszubszczyzną, czytałem dosłownie setki książek i tysiące artykułów. Bibliotekarki w gdyńskich bibliotekach wyrabiały dla mnie kolejne karty czytelnicze, bo nie było miejsc do zapisywania nowych wypożyczeń. Czy był to pęd do wiedzy? Raczej głód do tego, czego nie otrzymałem wcześniej. Edukację zaczynałem w czasach PRL-u, o Kaszubach i Pomorzu prawie nie słyszałem w szkole podstawowej i średniej, więc nadrabiałem czas i braki w wiedzy, uzupełniając to co słyszałem w domu rodzinnym. Książka Rozmowy z Ks. Hilarym Jastakiem były dla mnie wówczas pewnym olśnieniem. Pamiętam, że tę lekturę rozpocząłem krótko przed obroną mojej pracy magisterskiej w Szczecinie. Jako praktyczny Kaszuba wybrałem studia techniczne w tym mieście – jakże ważnym dla historii Pomorza. Jadąc dzień przed obroną do tego stołecznego grodu Pomorza Zachodniego, zaczytywałem się w Jastakowej lekturze. Mój kolega – Marcin Baranowski z Bolszewa pukał się w czoło patrząc na mnie. Mówił – Andrzej może przejrzałbyś materiały na obronę! Ja jednak dalej czytałem o Ks. Jastaku. Na drugi dzień, poszedłem na egzamin bardzo wyciszony, pewny i ufny w pomyślność mojej sprawy. Mój kolega trafił na jeden z pierwszych terminów – zdał co było dla nas pierwszą radością tego dnia. Ja, czekałem na sam koniec, trafiłem termin około 14.00. Około południa przyszedł do nas mój recenzent - prof. dr hab. inż. Marek Wianecki, co ciekawe nie rozmawialiśmy o mojej pracy magisterskiej, rozmowa zeszła na tematy związane z historią Pomorza i tożsamością mieszkańców tej ziemi (sic!). Było to dla mnie wielkie zaskoczenie.
Obrona pracy była miłym spotkaniem z komisją i moją promotor prof. dr hab. inż. Anną Kołakowską – będącą legendą w naszej dziedzinie – chemii żywności. Poza wiedzą, wielokrotnie otrzymywałem od Pani Profesor wiele mądrości życiowej – często wspominam te rozmowy. Za to wszystko mogę tylko dziękować i starać się przekazywać dalej te wzorce. Pracę magisterską obroniłem bez problemu, a do Gdyni wracałem trzymając w ręku Jastakową książkę wypożyczoną z biblioteki. Parę miesięcy później otrzymałem Rozmowy z ks. Hilarym Jastakiem jako prezent na Święta Bożego Narodzenia od mojej Mamy. Nie wiem skąd zdobyła wtedy tę książkę, bo nakład był całkowicie wyczerpany.
W następnych latach starłem się tworzyć artykuły i organizowałem lub współorganizowałem wiele spotkań, spektakli i innych przedsięwzięć związanych z podtrzymywaniem pamięci o Ks. Jastaku. Wspierało mnie w tym wiele osób – Jerzy Miotke, Kaszuba, stoczniowiec, dawny wiceprezydent i wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdyni, prof. Aurelia Polańska, Małgorzata Sokołowska, dziewczyny ze Scholi Jastakowej – Małgorzata Pilanowska, Katarzyna Lepak, Jolanta Suchorzewska i Ewa Krym, dawni stypendyści Fundacji Ks. Jastaka – Ela Pryczkowska i prof. Tomasz Sobisz, żołnierze AK i Szarych Szeregów – Eugeniusz Wrochna i dr Henryk Ganowiak. Nawiązałem także kontakty z ludźmi „Solidarności” – dr. Aleksandrem Kozickim oraz Pomorską Inicjatywą Historyczną – Andrzejem Kołodziejem i Danutą Sadowską. Nie wiem dlaczego tak było, ale często tworzenie tych wydarzeń było zazwyczaj okupione dość dużym, niewspółmiernym wysiłkiem i piętrzącymi się przeszkodami itp. Pocieszającym jest fakt, że efekt był zawsze zadowalający, a finał przynosił wiele wewnętrznej satysfakcji. Zapamiętałem jeden obrazek z 2010 roku, gdy wspólnie z Jerzym Miotke przewoziliśmy wystawę o Ks. Jastaku, brnąc z nią w zaspach śnieżnych. Ktoś miał pomóc, ktoś zapomniał, ktoś miał inne sprawy i tak brnęliśmy w dwójkę w tym śniegu i lodowisku, potykając się wzajemnie o siebie, początkowo z zaciśniętymi zębami, a na końcu śmiejąc się z samych siebie...
Czy mając dwadzieścia parę lat, broniąc pracy magisterskiej w Szczecinie, ściskając w ręku książkę o Ks. Jastaku mogłem przypuszczać, że tak potoczy się moje życie, że poznam tak wielu ciekawych ludzi i kiedyś będę przewodził gdyńskim organizacjom kaszubskim? Pozostaje mi tylko dziękować Opatrzności i przekazywać wiedzę o Niezłomnym Gdyńskim Kapłanie.
Podczas ostatniego spotkania w Kaszubskim Forum Kultury w Gdyni, które odbyło się 15 stycznia 2020 roku, wspominając Ks. Jastaka zadałem na koniec ważne pytanie – co z jego działalności przełożymy na dziś? Pamięć jest ważna, jednak czym ona będzie, jeśli nie będziemy wdrażać w swoje życie wartości, które promował Król Kaszubów? Dla mnie, takim ważnym aspektem, o którym wielokrotnie wspominał Ks. Jastak jest znaczenie słowa caritas (miłość) i nierozerwalne powiązanie go z czynem charytatywnym, mającym różne oblicza. Zachowałem w pamięci ważną myśl Ks. Jastaka, że chrześcijaństwo bez czynu charytatywnego będzie w pewnym sensie kompromitacją wiary. Moim zdaniem to bardzo celne. Pamiętam, że te słowa powracały w naszym gdyńskim parcie ZKP wiele razy podczas akcji pomocy, którą prowadziliśmy dla terenów dotkniętych nawałnicą w 2017 roku. Tymi Jastakowymi słowami zakończyłem swój duży artykuł opisujący te chwile w grudniowej „Pomeranii” (2017).
Podczas mszy św. ks. Jacek Bramorski nawiązując do pamięci swego poprzednika, celnie mówił o wolności ducha, serca i umysłu, bo taki właśnie był Ks. Prałat Hilary Jastak. Bądźmy zatem wolni i czuli na to co dzieje się wokół.
Andrzej Busler
Msza w intencji Ks. Hilarego Jastaka w kościele pw. NSPJ. Fot. Dominika Raszkiewicz/Radio Gdańsk
Nad grobem Ks. Hilarego Jastaka. Fot. Katarzyna Lepak
Miejsce pamięci w Kaplicy Św. Jana poświęcone Ks. Prałatowi Hilaremu Jastakowi. Fot. Renata Gleinert
Więcej zdjęć z uroczystości jest dostępna - wejdź tutaj.
Szczegółowe informacje o postaci Ks. Hilarego Jastaka można znaleźć - wejdź tutaj.